Besseggen – nasz najlepszy dzień w Norwegii
3
NORWEGIA
Preikestolen, Trolltunga, Kjerag to wizytówki Norwegii znane nawet tym, którzy nigdy ich nie widzieli. Ci lepiej znający Skandynawię możliwe, że słyszeli również o Galdhøpiggen, Glittertind, a może nawet Gaustatoppen… to wszystko najpopularniejsze, najwyższe lub najbardziej widowiskowe szczyty w Norwegii. Ale czy ktokolwiek słyszał o Besseggen? No właśnie… my osobiście nie mieliśmy wcześniej o tym miejscu pojęcia. W Jotunheimen szukaliśmy spektakularnego i wyjątkowego trekkingu - w końcu być w najwyższych górach tej części Europy i zobaczyć je jedynie z okien samochodu lub punktów widokowych? Odpowiedź była oczywista i po krótkim researchu stwierdziliśmy, że Besseggen po prostu zobaczyć musimy.
Besseggen to tak naprawdę nie góra, ale wąski grzbiet, grań górska biegnąca pomiędzy jeziorem Gjende i Bessvatnet. Nie byłoby może w tym nic spektakularnego – ot kolejna fajna trasa w górach, ale są dwie rzeczy które sprawiają, że miejsce to jest wyjątkowe. Po pierwsze – patrząc z góry można ulec złudzeniu, że obydwa jeziora dzieli zaledwie wąska grań gdy tym czasem znajdują się one na zupełnie różnych wysokościach (różnica 400 m !), po drugie – jezioro Gjende jest turkusowe, a Bessvatnet niebieskie co sprawia, że jest to naprawdę niecodzienny widok :) Nie powinno więc być zaskoczeniem, że nie Preikostolen ani Trolltunga, ale właśnie Besseggen jest najpopularniejszym górskim szlakiem w Norwegii – rocznie przemierza go ok. 30 tys. osób. Ciekawostką jest też fakt, że o urodzie Besseggen już w XIX w. wspominał norweski dramatopisarz światowej sławy Henryk Ibsen, który umiejscowił tu część akcji swojego dzieła Peer Gynt.
Szlak zaczyna się w Gjendesheim (984 m) nad jeziorem Gjende i stromo w górę wiedzie poprzez najwyższy punkt na trasie czyli górę Veslefjell (1743 m), następnie już w dół poprzez Besseggen (1374 m) do Memurubu skąd statkiem najprościej wrócić do punktu wyjścia - do Gjendesheim. Dla hardcorowców możliwy jest powrót wzdłuż jeziora na pieszo. Całość z rejsem statkiem trwa w zależności od tempa i ilości przerw od 5 do 7 h . Oczywiście możliwa jest trasa odwrotna – rano popłynąć do Memurubu i przejść szlak pieszo do Gjendesheim, z tym, że podobno lepsze widoki są jak idzie się w stronę Memurubu.
Nasz pomysł był jeszcze inny. Noc spędziliśmy na campingu Besseggen Fjellpark Maurvangen 2,5 km od Gjendesheim. Tamta noc w namiocie na długo pozostanie w naszej pamięci – 1000 m n.p.m., 2 stopnie Celsjusza i ulewny deszcz sprawiły, że od tamtej pory nic nam już nie straszne :) Rano zostawiliśmy samochód na campingu i na piechotę poszliśmy do Gjendesheim (parking - 100 NOK) skąd doszliśmy do samego grzbietu Besseggen i wróciliśmy identyczną drogą. Nie doszliśmy do Memurubu co było zamierzone, dzięki czemu mogliśmy zaoszczędzić 350 NOK na statku (koszt - 140 NOK/dorosły i 70 NOK/dziecko).
Po nocy która dała nam w kość dzień pogodowo zapowiadał się wspaniale – błękitne niebo i słońce to coś co sprawia, że wędrówki w górach są cudownym przeżyciem i mimo sporych trudów podczas wspinaczki na samym początku – pokonanie 750 m różnicy poziomów między Gjende a Veslefjell wymaga trochę wysiłku – trekking udał się wspaniale. Tego dnia nie tylko pogoda nam sprzyjała. W pewnym momencie naszej wędrówki wszyscy przecieraliśmy oczy ze zdumienia gdy w odległości zaledwie 500 m zobaczyliśmy duże stado reniferów, a wśród nich charakterystycznego renifera albinosa :) Bez zastanowienia zboczyliśmy z trasy i ruszyliśmy w kierunku stada najbliżej jak się da… A dało się naprawdę blisko – byliśmy od nich jakieś 5-7 metrów i gdyby jeden z nich nie zaczął ostrzegawczo na nas „fukać” pewnie podeszlibyśmy jeszcze bliżej. Jadąc do Norwegii po cichu liczyliśmy, że może uda nam się zobaczyć w naturze jakiegoś łosia czy renifera, ale całe stado w cudownych górach Jotunheimen to było super zwieńczenie całego wyjazdu i cieszyliśmy się jak dzieci. A jak by tego było mało w drodze powrotnej spotkaliśmy, najprawdopodobniej to samo stado, wygrzewające się na śniegu w promieniach słońca.
Piękne zdjęcia i ciekawy opis. Po przeczytaniu zmieniliśmy trasę, by też tam być. Wybieramy się w sierpniu. Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie.
OdpowiedzUsuńHej, a można wiedzieć w jakim miesiącu wybraliście się na takiego tripa?
OdpowiedzUsuńkoniec lipca
OdpowiedzUsuń