Teneryfa – najpiękniejsze plaże i góry Anaga
Teneryfa to kierunek idealny szczególnie gdy za oknem zimno i ciemno a my tęsknimy za słońcem i przyjemnym ciepłem. Po pobycie w Norwegii, gdzie trochę jednak wymarzliśmy bardzo potrzebowaliśmy pozytywnej, słonecznej energii więc postanowiliśmy skorzystać z otwarcia nowego połączenia Ryanaira Berlin – Teneryfa. Największa i chyba najbardziej ciekawa ze wszystkich Wysp Kanaryjskich ma do zaoferowania o wiele więcej niż tylko słońce, plaże i ciepłe wody oceanu. Księżycowy, powulkaniczny krajobraz wyspy, liczne doliny, wąwozy czy pasma górskie z największą atrakcją Teneryfy na czele - najwyższą górą Hiszpanii Pico del Teide - zrobią ogromne wrażenie na wielbicielach przyrody, szukający błogiego lenistwa odpoczną na czystych i kolorowych plażach, zaś najmłodszych ucieszą niesamowite aquaparki czy parki rozrywki jak Siam Park, Loro Park czy Jungle Park.
Na Teneryfie chcieliśmy zobaczyć największe atrakcje wyspy, ale również choć trochę odpocząć i poleniuchować, dlatego postanowiliśmy zaszyć się z dala od cywilizacji w położonej wysoko na wzgórzach kanaryjskiej willi z widokiem na ocean. Chociaż na początku mieliśmy pewne wątpliwości czy nasza „hacjenda” :) nie znajduje się za daleko od głównych miejscowości to po dotarciu na miejsce okazało się, że nie musimy żałować – do dyspozycji dostaliśmy ogromny dom z wielkim ogrodem, basenem i cudownym widokiem na ocean i Gran Canarie, a za towarzystwo mieliśmy jedynie (trochę natrętnego) kota, który z uporem maniaka domagał się smakołyków.
Pierwszego dnia do południa czas spędzaliśmy przy basenie później jednak nasza aktywność wzięła górę i wybraliśmy się na krótką wycieczkę na północno-zachodni kraniec wyspy położony za stolicą Santa Cruz. Celem był jeden z najciekawszych punktów widokowych na wyspie, przejazd górami Anaga i zobaczenie dwóch hitowych na Teneryfie plaż położonych na przeciwległych krańcach przylądka. Na początek dotarliśmy do znajdującego się na granicy gór Anaga punktu widokowego Mirador de Jardina gdzie po raz pierwszy zobaczyliśmy w pełnej krasie Pico del Teide oraz La Lagunę i dolinę Orotavy.
Już na punkcie widokowym zobaczyliśmy co nas czeka za chwilę... Zachwycające, postrzępione grzbiety gór Anaga, wąska i kręta droga z przepaściami (ale bez dwóch zdań bezpieczna), a dookoła ocean. Im dalej jechaliśmy w głąb przylądka tym było ciekawiej, do tego po jednej stronie przylądka pogoda idealna i bezchmurna, po drugiej duże zachmurzenie.
Po kilku przystankach i niezliczonej liczbie zdjęć postanowiliśmy „odbić” z głównej drogi TF-12 w kierunku miejscowości Taganany (droga TF-134) na północ przylądka. Czekał nas gwałtowny zjazd z wysokości niemal 1000 m nad sam ocean. Naszym celem było Benijo a dokładniej czarna plaża Playa de Benijo. Niewiele źródeł o niej w ogóle wspomina, ale nas zachwyciły zdjęcia na Instagramie – zwłaszcza te o zachodzie słońca. Miejsce rzeczywiście było genialne! Szkoda tylko, że nie zostaliśmy do samego zachodu słońca, ale chcieliśmy zobaczyć jeszcze jedno tego dnia miejsce.
Wróciliśmy tą samą drogą do głównej trasy TF-12 aby tym razem zjechać równie krętą drogą na południowy brzeg do miejscowości San Andres – czyli 1000 m w górę i za chwilę 1000 m w dół – taki mały roller coaster :) Celem była uznawana za najpiękniejszą na wyspie plaża Playa de las Teresitas. Szeroka, długa na 1,5 km naprawdę przepiękna plaża robi wrażenie… jest tylko jedno małe ale - nie jest ona naturalna. W latach siedemdziesiątych sprowadzono drobniutki, żółty piasek z Sahary, posadzono palmy, wybudowano falochron i tak to zostało do dziś.
Koniecznie należy pojechać na położony ponad plażą punkt widokowy gdzie w pełni będziemy mogli podziwiać Playa de las Teresitas, „przyklejone” do przeciwległej góry kolorowe San Andres, a jak się dobrze wpatrzymy to daleko, daleko zobaczymy szczyt Pico del Teide.
Bez dwóch zdań góry Anaga oraz plaże po obu stronach gór to miejsca które warto odwiedzić będąc na Teneryfie – bez plażowania wystarczy na to kilka godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz