Tour de Tenerife
Planując pobyt na Teneryfie wymyśliliśmy sobie, że fajnie byłoby objechać dookoła całą wyspę wzdłuż wybrzeża. Wydawać by się mogło, że skoro mamy do czynienia z największą z kanaryjskich wysp będzie stanowiło to nie lada wyzwanie, jednak w praktyce okazało się, że „Tour de Tenerife” to tak naprawdę tylko 220 km z czego w większość drogi suniemy komfortowo po autostradzie. Aby objazd nie był tylko „zaliczeniem” wypełniliśmy go kilkoma „must see” Teneryfy do których zaliczyć można klify Los Gigantes, Masca, góry Teno z przylądkiem Punta de Teno oraz uroczą miejscowość Garachico. Całość zakończyliśmy wieczorną kąpielą w ocenie z przepięknym zachodem słońca w tle.
Na trasie było również klika mniej lub bardziej ciekawych miast i miasteczek kanaryjskich, ale jeszcze w Polsce obiecaliśmy sobie, że będziemy unikać typowo turystycznych, tłocznych miejsc i skupimy się głównie na podziwianiu przyrody i tylko posiłek może spowodować wizytę w jakimkolwiek miasteczku, które starannie zresztą wybierzemy. Garachico było właśnie jednym z takich miejsc i jeszcze przed wyjazdem wiedzieliśmy, że dokładnie tam zatrzymamy się na dłuższy przystanek.
Acantilado Los Gigantes (klify Los Gigantes)
Pierwszy punkt na naszej trasie to spektakularne, niemal pionowe klify masywu gór Teno o wysokości nawet do 800 m rozciągające się od miejscowości o adekwatnej do tego miejsca nazwie – Los Gigantes do przylądka Punta de Teno (do której kilka godzin później dotarliśmy). Klify koniecznie należy podziwiać z górującego nad miasteczkiem popularnego punktu widokowego Mirador de Archipenque - choć według nas jeszcze lepszy widok jest trochę niżej (jedna serpentyna niżej w kierunku miasta) po lewej stronie.
Pierwszy punkt na naszej trasie to spektakularne, niemal pionowe klify masywu gór Teno o wysokości nawet do 800 m rozciągające się od miejscowości o adekwatnej do tego miejsca nazwie – Los Gigantes do przylądka Punta de Teno (do której kilka godzin później dotarliśmy). Klify koniecznie należy podziwiać z górującego nad miasteczkiem popularnego punktu widokowego Mirador de Archipenque - choć według nas jeszcze lepszy widok jest trochę niżej (jedna serpentyna niżej w kierunku miasta) po lewej stronie.
Masca
Od Los Gigantes zaczęła się najatrakcyjniejsza część wycieczki. Stromo w górę serpentynami wspięliśmy się do Santiago del Teide gdzie skręciliśmy w TF-436 - jedną z najciekawszych widokowo dróg górskich na wyspie prowadzącą przez góry Teno do miejscowości Buenavista del Norte. Od razu uspokajamy osoby z bujną wyobraźnią – choć oczywiście jest mnóstwo serpentyn to droga jest szeroka, bezpieczna i absolutnie nie powinna nastręczyć żadnych kłopotów nawet niedoświadczonym kierowcom. Po drodze kilkukrotnie zatrzymywaliśmy się na wyznaczonych punktach widokowych.
Na trasie w samym centrum gór Teno znajduje się położona na wysokości około 600 m n.p.m. malutka wioska Masca, która jest jedną z głównych atrakcji Teneryfy. Niby nic wielkiego, ale jednak… otaczające tradycyjną kanaryjską wioskę górskie szczyty, wąwozy, urwiska nadają klimat i urodę temu miejscu, kojarzącą się wielu z peruwiańskim Machu Picchu. Z wioski prowadzi popularny blisko 5 kilometrowy szlak trekkingowy wąwozem Barranco de Masca do plaży Playa de Masca.
Punta de Teno
Za Maską wciąż trasą widokową dojechaliśmy do Buenavista del Norte skąd skierowaliśmy się wąską, szutrową drogą TF-445 prowadzącą na „koniec świata” jak popularnie określa się najdalej wysunięty na zachód punkt Teneryfy – przylądek Punta de Teno. Właśnie tu kończą się klify Los Gigantes. Przy dobrej widoczności (my takiej nie mieliśmy niestety) widać sąsiednie wyspy La Gomerę i La Palmę. Krajobraz jest tu iście księżycowy, a uroku dodaje mała latarnia morska.
Garachico
Z przylądka Teno wróciliśmy do Buenavista del Norte i jadąc dalej na wschód dotarliśmy do jednego z najstarszych miast Teneryfy (XV w.) do Garachico. Niegdyś miejscowość z największym portem handlowym na wyspie w 1706 r. została całkowicie zniszczona przez spływającą lawę po erupcji pobliskiego wulkanu Trevejo. Miasteczko błyskawicznie odbudowano na zastygłej lawie i dzięki temu jest jednym z najbardziej czarujących miejsc wyspy. Główną atrakcją są naturalne skalne baseny utworzone przez zastygłą lawę. Ciekawie wygląda też znajdujący się obok zamek św. Michała (a raczej zameczek – to tak naprawdę malutki budynek) oraz historyczne centrum miasta.
Obok basenów jest nieduży, darmowy parking.
Playa de la Tejita
Dalej skierowaliśmy się już autostradą w kierunku Puerto de la Cruz (krótka kąpiel), następnie Santa Cruz i finalnie nasz Tour de Tenerife zakończyliśmy nieopodal El Medano na plaży Playa de la Tejita z widokiem na czerwoną górę Montana Roja. Choć było już późno i słońce powoli zaczynało zachodzić to nie odmówiliśmy sobie odświeżającej kąpieli - choć ciężko nazwać to kąpielą przy tak ogromnych falach :) Dzień zakończyliśmy podziwiając zachód słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz